Wielki powrót (?)

4 bramki w dwumeczu z Juventusem, Niesamowity instynkt strzelecki, który pozwolił mu na zdobycie 22 bramek w Ekstraklasie, tak bardzo wyczekiwany zawodnik w Lechu, praktycznie zaraz od swojego odejścia, po którym deklarował, że jeszcze na Bułgarską wróci. Artjoms Rudnevs.

Okienko transferowe niedługo się zaczyna, tzw. karuzela zaczyna budzić się ze snu i lekko kręcić. Jak bumerang wracają pogłoski o wielkim powrocie. Wielkim, bo dla Lecha Poznań, ten powrót może okazać się ucieleśnieniem marzeń o mistrzostwie kraju.

Powrót Rudnevsa do Poznania będzie zwiastował jasno określony cel – nadal walczymy, nie poddaliśmy się.

Czy Artjoms wróci do „domu” w którym wszystkie obrazy na ścianach „skandować” będą jego imię i nazwisko?

Oby, kibice z Poznania znów chcą mieć „RUDNEVS” w swoich gardłach !

Lech_-_Zaglebie_067
Pozdrawiam, TaktycznyGustlik

Mój debitu dziennikarski

Mam nadzieje, że oglądaliście ten mecz. Jeśli nie, mam nadzieję, że go zobaczycie.
Gdy dwa tygodnie temu Lech Poznań wywoził jakże cenne 3 punkty z Florencji, kibice Kolejorza mogli być pewni jednego, że w rewanżu ich piłkarzom również nie zabraknie hartu ducha i serca do walki, z bardziej utytułowanym rywalem.

ivomzfaa

Mecz na INEA Stadionie rozpoczął się od zdecydowanego naporu Graczy Violi. Już w 2 minucie strzał na bramkę Jasmina Burića oddał Mario Suarez. Gracze Lecha, pomimo obrony składającej się z sześciu piłkarzy tworzonej przez czterech defensorów oraz dwóch skrzydłowych, spełniających rolę bocznych obrońców, nie byli w stanie skutecznie przerywać ataków rywala. Sprawy nie ułatwiał również Dariusz Formella, który niestety przez większość spotkania spóźniał się minimalnie z wywiązywania swych zadań defensywnych, co często otwierało drogę do konstruowania akcji właśnie jego stroną przez piłkarzy Fiorentiny. Mecz tak naprawdę dla Poznaniaków zaczął się około dziesiątej minuty, kiedy to piłkę przed polem karnym zebrał Szymon Pawłowski i uderzył minimalnie niecelnie, zaledwie kilka centymetrów obok słupka bramki Gości. Lech z minuty na minutę sprawiał wrażenie, jakoby wybudzał się z krótkiej, przedmeczowej drzemki. Dobrym strzałem po odbitym od muru rzucie wolnym wykazał się Marcin Kamiński, lecz piłka znalazła się w rękach Bramkarza Fiorentiny. W kolejnych minutach oglądaliśmy mecz pełen walki, zacięcia i boiskowej równości. Prawdziwe nagromadzenie akcji podbramkowych mieliśmy po 20min. Najpierw sędzia odgwizdał spalonego gracza Violi, co niestety było pierwszym z kilku jego błędów tego wieczoru. Następnie trójka ofensywnych graczy Gości poradziła sobie z obroną Poznaniaków lecz piłka znów przemknęła kilka centymetrów obok słupka. Imponował niezwykle aktywny tego wieczora Karol Linetty, co dla niektórych mogło wydawać się dziwne, z racji tego, iż został on wystawiony jako jeden z dwójki napastników. Można śmiało powiedzieć, że takimi występami jak dziś, Karol nie odstrasza od siebie potencjalnych kupców z bardziej znanych klubów. Obydwa zespoły wywierały bardzo wysoki pressing na rywalu, co często doprowadzało do odbiorów na połowie przeciwnika z których niestety niewiele miało swoje odzwierciedlenie w akcjach ofensywnych. Końcówka pierwszej połowy, mogłoby się wydawać należała do graczy Lecha. Najpierw w 36min. świetną okazję do podania „Sam na Sam” zmarnował Linetty a następnie po jego dośrodkowaniu celnie główkował Tomasz Kędziora, niestety w ręce bramkarza. Gdy już wydawał się, że pierwsza połowa skończy się wynikiem bezbramkowym, fenomenalnym wręcz uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Josip Ilićić dla którego był to 4 gol w sezonie, zmieniając wynik na 0:1. Warto też wspomnieć o brutalnym faulu na Kędziorze pod koniec pierwszej połowy, którego nie odgwizdał Arbiter.

Drugą połowę z większym animuszem zaczęli piłkarze Lecha Poznań. Stwarzali oni sytuacje, lecz nie były to akcję, które dały by tak upragniony remis w Poznaniu. O ile pierwsza połowa była porywająca o tyle druga, nie licząc kilku zrywów, takich jak min. strzał Lovrencsicsa czy Rossiego nie należała do wciągających. W 83min. swojego drugiego gola strzelił Ilićić podcinając piłkę nad Bramkarzem Lecha i tym samym zamykając wynik spotkania.

Lech Poznań rozegrał przyzwoity mecz, lecz znów zabrakło skuteczności. Można się zastanawiać czego tak naprawdę brakuje Kolejorzowi, który momentami gra przyjemną dla oka piłkę. Odpowiedź być może znajduję się w liczbie goli, które Poznaniacy zdobyli dotychczas we wszystkich rozgrywkach. Ewidentnie widać, iż brak typowego napastnika jest dla Lecha wolno, lecz skutecznie postępującą chorobą.

Pozdrawiam, TaktycznyGustlik

Kwintesencja Piłki w filmie (?)

Cześć, witam Cię ponownie.

Zapewne widziałeś wiele filmów o tematyce piłkarskiej, lecz ten mógł Ci umknąć gdzieś w gąszczu całego dostępnego „arsenału”

Film, który chce Ci dziś przedstawić to ” Przeklęta Liga” (The Damned United).
Nie mam najmniejszego zamiaru Ci o nim opowiadać. Dlaczego? To nie zachęca. Moment w którym usiądziesz sam do tego filmu nie wiedząc nic, po całym seansie, okaże się jednym z najlepszych momentów jeśli chodzi o piłkę a raczej związane z nią filmy.

Jeśli zastanawiasz się jak wygląda piłka od środka – zapraszam.
Jeśli zastanawiasz się jak wyglądała piłka kiedyś ( w sumie niedawno ) – zapraszam
I wreszcie, jeśli zastanawiasz się jak bardzo charyzmatycznym można być – serdecznie Cię zapraszam.

Jeśli już widziałeś ten film, zapewne znów z chęcią do niego usiądziesz.
LIGA
„Brian Clough jest gorszy, niż deszcz w Manchesterze – przynajmniej to drugie Bóg czasami powstrzymuje.” – Bill Shankly

Pozdrawiam, TaktycznyGustlik

Grzegorz Krychowiak – Defensywny pomocnik z krwi i kości.

~ W momencie gdy Ty cieszysz się ze zdobytej bramki, zapominasz, że cała akcja zaczęła się od tego… co w piłce zbyt często jest pomijane, od odbioru w środku pola.

Wiadomym nie od dziś jest fakt, iż z talentem do piłki trzeba się urodzić. Czy tak jest(?)
Zapewne oglądałeś mecz w którym wyróżniał się dla Ciebie jeden zawodnik… i nie mówię tutaj o gwiazdach pokroju Ronaldo, Messiego czy też Neymara.
Chodzi mi o zawodnika, który pomimo mniejszych umiejętności walczy czymś innym niż tylko nogami czy też w przypadku bramkarza rękoma. Serce. Serce do walki… to właśnie ta cecha, która odpowiednio ukierunkowana daje coś czego nie wypracujesz godzinami ćwicząc czy też zostając po treningach, aby szlifować dany element gry.
Nie nauczysz się wkładać głowy tam gdzie inni wkładają nogę, nie nauczysz się ryzykować w sytuacjach na pierwszy rzut oka beznadziejnych.

To właśnie serce a nie umiejętności decydują o tym czy dany zawodnik nam zaimponuje. To taki wewnętrzny ruch człowieka.
Ów serce największą wartość ma właśnie u obrońców oraz defensywnych pomocników. To oni raz za razem rozbijają ataki rywala, stając się czasem barierą nie do przebicia.

Reprezentant Polski, Czołowy defensywny pomocnik La Liga, Najlepszy zawodnik Sevilli w mijającym już roku. – Trzeba więcej(?)

Grzegorz jest typem pomocnika jakiego dawno w piłce nie widzieliśmy. Faktycznie, nie grzeszy kreatywnością w każdym aspekcie, lecz to nie jego rola. On czuje grę zupełnie inaczej. Wie kiedy i w jaki sposób „wsadzić nogę” lub wykonać to co moim zdaniem w piłce jest trudniejsze od strzelenia gola – wślizg.
Na centymetry, wymierzone, czasem w pełnym biegu – jeden błąd – kartka.

Nie raz mogliśmy to podziwiać. Najbardziej pamiętne mimo wszystko będą wślizgi, po których piłka dosłownie znikała z pod nóg takich czarodziejów jak Messi czy Cristiano. Nie wielu zawodników trzyma „poziom” w starciu z tą dwójką.

Co jeszcze wyróżnia Krychowiaka na tle innych? – Zmysł taktyczny
Oglądając go, czasem ma się wrażenie, że zna większość schematów rozegrania przeciwnika. Nie, to nie są odbiory lecz ustawienie się tak aby schemat nie mógł zostać wykonany, aby przerwać możliwą linie podania. To się zwyczajnie ma.

Z naszego ligowego podwórka, świetnym przykładem jest Trałka. Serce ponad wszystko.

I to drogi czytelniku jest kwintesencja defensorów. Serce, serce ponad wszystko.

Pozdrawiam serdecznie, TaktycznyGustlik
Krycha

Prostota i brzydota w jednym – Real Madryt Beniteza

Witam Cie czytelniku. Nim zaczniesz czytać dalej, przygotuj się proszę na lawinę hejtu, oszczerstw oraz niezbyt miłego traktowania obecnego szkoleniowca Realu Madryt.

Zacznę może od samego początku, który musi niejako zahaczyć o Carletto
Trener-przyjaciel, świetne stosunki z szatnią, taktycznie – przyzwoicie. Wiadomo, zgubiło go coś co ja nazywam „graniem na jedno kopyto” są to zwyczajnie powtarzające się schematy czy tez ustawienia. No i nie zapominajmy o braku rotacji, która dała o sobie znaki, lecz to już temat na inny wywód.

Ja naprawdę chciałbym napisać coś miłego czy też w żaden sposób nie obrażającego Rafę … Tylko czego się spodziewać po szkoleniowcu, który nie licząc The Reds a w sumie nawet licząc… grał zawsze to samo.
Nie odkryłem oczywiście nieznanego, każdy kto interesuje się sportem powie dokładnie to samo.
Byłem, jestem i nadal będę przeciwnikiem Beniteza. Gdy tylko pojawiła się informacja o jego domniemanym prowadzeniu Realu, jak mały chłopczyk modliłem się nocą o rozum dla Prezesa… wiedziałem, czułem to całym sercem, że głowa mojego klubu kierując się tak naprawdę kompletnie nie znanymi mi powódkami( Bo ni z tego pieniędzy, ni marki, ni wyników ) znów to zrobi. Zrobiła. Ten dzień powinien po zakończeniu kadencji „Benka” powinien zostać ustanowiony jako przykre wydarzenie historyczne.

Real Madryt to spektakl, wie to każdy kibic jakiejkolwiek drużyny, bo tak samo odbiera swoją. To 90+ minut piękna, zaciętości, wspaniałych zagrań, niewytłumaczalnych czasem akcji czy tez goli ( Rzut wolny dobrze wiecie kogo…). Gdy gra Twój zespół nic się nie liczy.. praca, dom, rodzina, dziewczyna, żona, córka, syn, babka… to jest twoje 90+ minut czystej radości.
Chyba, że oglądasz Real Beniteza( w moim wykonaniu) to masz ochotę wydrapać sobie oczy paluszkami, które jesz w nerwach patrząc w ekran telewizora. Mozolne rozgrywanie piłki, zero ale to zero kreatywności… a mając James’a, Isco, Modrica, czy nawet Krossa to już jest umiejętność. Ktoś z tłumu krzyknie – żelazna defensywa(!). Nie. Żelazny Navas. Obrona to nawet nie jest formacja, to zlepek 4 zawodników, którzy czasem wyglądają tak, jakby grali ze sobą w fifę a nie na boisku. Napisałem 4? Przepraszam, 3 bo Danilo gra u Beniteza chyba tylko za to, że był drogi. Bo w defensywie w sumie go nie ma.
Znaczy jest – ośmieszany przez prawie każdego lewoskrzydłowego.

Obrona załatwiona, Pomoc też.

Atak. Atak to Jest na Ronaldo, Bale’a i Benzeme.
Ronaldo- Czasy jego czarów się skończyły, pozostał bezlitosny egzekutor, który nie strzela jak siada mu psychika.
Mimo wszystko pozostaję ” MASZYNĄ ” ( Przymknijcie oczko )
Bale… Chłopie, ja Cię oszczędzę, znajdź formę na więcej niż 5 meczy w sezonie to może coś tam wspomnę.
A Benzema? Hmm Może powiem, że nigdy nie byłem do niego przekonany… pomyślmy, dawał mi do tego powody? W sumie, strzela, asystuje… I MARNUJE DO CHOLERY 4 STUPROCENTOWE SYTUACJE Z BARCELONĄ w meczu ( Nie, nie teraz)
Czasem mam wrażenie, że on jest psychicznie gdzieś tam głową w wieku młodzieńczym jak jeszcze można było myśleć : ” Kopnę- może wpadnie, jak nie nic się nie stanie, to tylko zabawa”
Budzimy się Karim.

Gdzie jest trener ja się tylko grzecznie spytam. Osoba, która powinna to wszystko naprawić jak Bob Budowniczy i dać nam
„Nasz piękny nowy dom”.


To wszystko mój drogi czytelniku.
Zapraszam Ciebie, oraz innych do dyskusji, wymiany zdań, spostrzeżeń.
To taki pierwszy luźny post, obiecuje, że się poprawię.

Pozdrawiam serdecznie, TaktycznyGustlik