Mój debitu dziennikarski

Mam nadzieje, że oglądaliście ten mecz. Jeśli nie, mam nadzieję, że go zobaczycie.
Gdy dwa tygodnie temu Lech Poznań wywoził jakże cenne 3 punkty z Florencji, kibice Kolejorza mogli być pewni jednego, że w rewanżu ich piłkarzom również nie zabraknie hartu ducha i serca do walki, z bardziej utytułowanym rywalem.

ivomzfaa

Mecz na INEA Stadionie rozpoczął się od zdecydowanego naporu Graczy Violi. Już w 2 minucie strzał na bramkę Jasmina Burića oddał Mario Suarez. Gracze Lecha, pomimo obrony składającej się z sześciu piłkarzy tworzonej przez czterech defensorów oraz dwóch skrzydłowych, spełniających rolę bocznych obrońców, nie byli w stanie skutecznie przerywać ataków rywala. Sprawy nie ułatwiał również Dariusz Formella, który niestety przez większość spotkania spóźniał się minimalnie z wywiązywania swych zadań defensywnych, co często otwierało drogę do konstruowania akcji właśnie jego stroną przez piłkarzy Fiorentiny. Mecz tak naprawdę dla Poznaniaków zaczął się około dziesiątej minuty, kiedy to piłkę przed polem karnym zebrał Szymon Pawłowski i uderzył minimalnie niecelnie, zaledwie kilka centymetrów obok słupka bramki Gości. Lech z minuty na minutę sprawiał wrażenie, jakoby wybudzał się z krótkiej, przedmeczowej drzemki. Dobrym strzałem po odbitym od muru rzucie wolnym wykazał się Marcin Kamiński, lecz piłka znalazła się w rękach Bramkarza Fiorentiny. W kolejnych minutach oglądaliśmy mecz pełen walki, zacięcia i boiskowej równości. Prawdziwe nagromadzenie akcji podbramkowych mieliśmy po 20min. Najpierw sędzia odgwizdał spalonego gracza Violi, co niestety było pierwszym z kilku jego błędów tego wieczoru. Następnie trójka ofensywnych graczy Gości poradziła sobie z obroną Poznaniaków lecz piłka znów przemknęła kilka centymetrów obok słupka. Imponował niezwykle aktywny tego wieczora Karol Linetty, co dla niektórych mogło wydawać się dziwne, z racji tego, iż został on wystawiony jako jeden z dwójki napastników. Można śmiało powiedzieć, że takimi występami jak dziś, Karol nie odstrasza od siebie potencjalnych kupców z bardziej znanych klubów. Obydwa zespoły wywierały bardzo wysoki pressing na rywalu, co często doprowadzało do odbiorów na połowie przeciwnika z których niestety niewiele miało swoje odzwierciedlenie w akcjach ofensywnych. Końcówka pierwszej połowy, mogłoby się wydawać należała do graczy Lecha. Najpierw w 36min. świetną okazję do podania „Sam na Sam” zmarnował Linetty a następnie po jego dośrodkowaniu celnie główkował Tomasz Kędziora, niestety w ręce bramkarza. Gdy już wydawał się, że pierwsza połowa skończy się wynikiem bezbramkowym, fenomenalnym wręcz uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Josip Ilićić dla którego był to 4 gol w sezonie, zmieniając wynik na 0:1. Warto też wspomnieć o brutalnym faulu na Kędziorze pod koniec pierwszej połowy, którego nie odgwizdał Arbiter.

Drugą połowę z większym animuszem zaczęli piłkarze Lecha Poznań. Stwarzali oni sytuacje, lecz nie były to akcję, które dały by tak upragniony remis w Poznaniu. O ile pierwsza połowa była porywająca o tyle druga, nie licząc kilku zrywów, takich jak min. strzał Lovrencsicsa czy Rossiego nie należała do wciągających. W 83min. swojego drugiego gola strzelił Ilićić podcinając piłkę nad Bramkarzem Lecha i tym samym zamykając wynik spotkania.

Lech Poznań rozegrał przyzwoity mecz, lecz znów zabrakło skuteczności. Można się zastanawiać czego tak naprawdę brakuje Kolejorzowi, który momentami gra przyjemną dla oka piłkę. Odpowiedź być może znajduję się w liczbie goli, które Poznaniacy zdobyli dotychczas we wszystkich rozgrywkach. Ewidentnie widać, iż brak typowego napastnika jest dla Lecha wolno, lecz skutecznie postępującą chorobą.

Pozdrawiam, TaktycznyGustlik